Dzięki uprzejmości znajomego, przez tydzień ten nóż obciążał moją kieszeń. Był to do tej pory największy, najcięższy i najdziwniejszy folder jakiego używałem.. Dlaczego najdziwniejszy? O tym później…

Najpierw troszeczkę faktów.

Cóż, folder ten do małych nie należy. Jego długość po otwarciu to 237 mm, zaś długość zamkniętego to 132 mm. Ostrze to 122 mm, a długość części tnącej to 92 mm. Szerokość noża wynosi 16 mm (bez klipsa), wysokość w najszerszym miejscu 32 mm. Słowem – wieki nóż, o bardzo dziwnych wymiarach. Hmm, czy to w ogóle może być praktyczne i użytkowe?

Ostrze wykonane ze stali ATS-34, czyli stali bardzo twardej, wytrzymałej, odpornej na korozję, chociaż ta ostatnia potrafi pokryć ostrze brązowymi plamkami. Grube na 4 mm ostrze, wraz z tzw. false edge (fałszywe ostrze) daje poczucie wytrzymałości i siły. Na ostrzu umieszczono dwustronny kołek, dzięki któremu można otworzyć nóż zarówno lewą, jak i prawą dłonią. Kołek spory, ale nacięcie na jego obwodzie jest zbyt ostre i momentami otwieranie powoduje dyskomfort. Na grzbiecie ostrza nacięcia, które nie pozwolą kciukowi ześlizgnąć się z ostrza. Nacięcia agresywne, ale wykonane bardzo dobrze. Ostrze osadzone na śrubie głównej torx, która pozwoli nam na zniwelowanie ewentualnego blade play. Na ostrzu z jednej strony mamy wybite logo firmy Strider i podpisem Buck, z drugiej zaś, swój znak będący zarazem gwarancją jakości pozostawił hartownik stali, czyli Bos. Ktoś się zapyta, co tutaj robi logo firmy Strider. Otóż nóż ten zaprojektowany został przez pana Micka Stridera, a produkowany przez firmę Buck. Hartowanie powierzono wspomnianemu już Paulowi Bos’owi, który ściśle współpracuje z firmą Strider. Tym sposobem, ostrze opisywanego Buck’a jest iście hardcorową mieszanką, która winna sprawdzić się na każdym placu boju.

Rękojeść noża jest spora, ale zastosowany materiał G10 (włókno węglowe nasączone żywicą) doskonale „klei” się do dłoni. Okładziny pokryte zostały antypoślizgową, agresywną fakturą, dzięki czemu nieistotne jest, czy nasza dłoń jest mokra, śliska, brudna – chwyt noża zawsze jest pewny. Dodatkowo wcięcie na palec w dolnej części stanowi pewną i mocną gardę. Linersy noża wykonane są z tytanu, więc możemy delektować się ich wytrzymałością. Okładziny do linersów zamocowane zostały śrubami torx. W tylnej części rękojeści praktyczny otwór na linkę. Ostrze zamocowane jest dodatkowo między podkładkami brązofosforowymi, co powoduje, iż ostrze miękko i bez problemu pracuje na swojej osi.

Blokada noża to popularny liner lock. Wykonany z tytanu o grubości około 2 mm zapewnia Nam poczucie bezpieczeństwa. Liner bardzo ładnie zachodzi na tylną część ostrza, trzymając blokadę pewnie i stanowczo. Z kolei dzięki precyzji obróbki, zarówno otwieranie jak i zamykanie noża nie jest kłopotliwe.

Klips duży, solidny. Mocowany na trzy śruby torx pewnie trzyma nóż na krawędzi kieszeni. Otwory na zamocowanie śrub umieszczono z dwóch stron, szkoda tylko, że oba mocowanie umieszczone są tak, iż zawsze będziemy zmuszeni nosić nóż ostrzem w górę.

Tyle jak chodzi o fakty. Spójrzmy teraz na nóż z pozycji użytkownika.

Wyciągnięcie noża z kieszeni jest dość proste, gdyż zamocowanie klipsa na około 25 mm przed krawędzią pozostawia Nam sporo miejsca na palce. Jak już wspomniałem, otwieranie noża kołkiem do najprzyjemniejszych nie należy. Nóż można otworzyć również z tzw. nadgarstka, czyli mocnym wyrzutem. Naprawdę to robi wrażenie, gdy tak mocne i ciężkie ostrze się otwiera, a do naszych uszu dochodzi głośny dźwięk zapadającej blokady. Otwieranie noża kołkiem niesie za sobą jeszcze jeden minus, a mianowicie tylna krawędź ostrza (wspierająca się o stop pin) potrafi przykleszczyć skórę na dłoni, co kilkukrotnie mi się zdarzyło. Chyba można to było rozwiązać lepiej. Dźwięk ten budzi wręcz skojarzenia z więziennymi drzwiami… Po otwarciu noża można śmiało powiedzieć, iż trzymamy w ręku fixed, gdyż nie uraczymy tutaj nawet najmniejszego blade play. Nóż trzyma się wygodnie, chociaż przez swoje wymiary nie będzie on leżał dobrze w małej dłoni. Chwyt floretowy, odwrotny – tutaj w sumie nie ma znaczenia. Obojętnie jak złapiemy za rękojeść, zawsze nóż dobrze leży w dłoni. Agresywna powierzchnia okładzin miło przylega do dłoni i nie widzę możliwości, by nóż nieoczekiwanie z niej wypadł. Praca nożem: na początek troszeczkę prac w kuchni. Cóż, cięcie żółtego sera jest wyzwaniem, tak samo jak obieranie warzyw. Jednak ciężar i rozmiary trochę utrudniają precyzję. Za to porcjowanie mięsa – wręcz doskonałe. Przygotowanie kurczaka, wraz z przerąbaniem kości nie stanowiło problemu. Ciężki ostrze prawie samo rozłupuje/tnie mniejsze kości. Cięcie grubej tektury, kartonu – bez problemu, chociaż grubość ostrza czasami powoduje zaklinowanie się jego w ciętym/przebijanym materiale. Tak samo kłopotliwe są czasami nacięcia na grzbiecie ostrza, które czasami blokują się na ciętym materiale. Praca w drewnie to z kolei czysta przyjemność. Ostrze jak precyzyjne rzeźbiarskie dłuto wchodzi w drewno, nie budząc obaw o złamanie. Czubek ostrza bardzo wytrzymały, także nawet wyłupywanie kawałków drewna nie jest dla niego zagrożeniem. Rąbanie gałęzi również nie jest sporym wyzwaniem. Cięcie wykładziny, grubej gumy, rur z tworzywa sztucznego, to czynności, które nie zmęczą tego noża. Zamykamy jedną ręką nóż i wkładamy do kieszeni… i tutaj jest mocny zgrzyt. Otóż wspomniana już krawędź, która przy otwieraniu przycina dłoń, potrafi zahaczyć o materiał i skutecznie utrudnić schowanie. Jest to jednak spore – moim zdaniem – niedopatrzenie.

Podsumowując: nóż ten będzie dobrym kompanem na co dzień, o ile opanujemy bezurazowe otwieranie i chowanie noża do kieszeni. Ciężkie, mocne ostrze sprawdzi się w pracy tam, gdzie nie dadzą rady mniejsze foldery. Przyda się na leśnym wypadzie, doskonale sprawować się będzie w dłoni kogoś, kto potrzebuje potężnego, acz bardzo wygodnego i solidnego noża. Zdecydowanie nie jest to nóż do garnituru, gdyż jego ciężar konkretnie obciąża kieszeń/pasek. Dobre wykonanie (poza urazową tylną krawędzią) pozwala na traktowanie noża jako fixed, bez obawy o palce. W stosunku cena do jakości, nóż wypada bardzo dobrze, zwłaszcza, gdy weźmiemy jeszcze pod uwagę zastosowane materiały.

Na początku tej recenzji napisałem, iż ten nóż był jednym z dziwniejszych folderów, jakich używałem…
Dlaczego?
Otóż pomimo swych rozmiarów i wadze, po jednym dniu noszenia na stale zadomowił się w mojej kieszeni, nie powodując dyskomfortu w noszeniu. Tak jak przez pierwszy dzień przeszkadzał w siadaniu, gdy miałem go w przedniej kieszeni spodni, tak potem wybrałem sposób mocowania, który nie kolidował z normalnym chodzeniem, siadaniem i kucaniem. Niepraktycznie na początku wyglądająca potężna klinga okazała się dobrym narzędziem, gdzie zarówno przy przygotowaniu posiłku, jak i ciężkich pracach pokazała swoje mocne strony. Jedyne co bym w tym nożu zmienił, to toporne kołki i tą nieszczęsną tylną krawędź ostrza…