Ojej jaki mały, jaki lekki, jaki wygodny… jeezuuu jaki ostry… Takie były słowa zachwytu mojej Małżonki, gdy wzięła w rękę jeden z produktów firmy Cold Steel, a mianowicie nóż Bird&Trout. Z założenia miał to być nóż na co dzień. Damski EDC. Miał być małym fixedem, leciutkim by nie dociążał torebki, ostrym i wygodnym. Po krótkiej zabawie tym maleńkim nożykiem, jednogłośnie stwierdziliśmy że jest doskonały!

Nóż ten wykonany został na wzór noży używanych od wielu lat, a przeznaczonych dla myśliwych i wędkarzy. Jego niewielkie rozmiary pozwalały nosić go w dowolny sposób, a dość wszechstronne ostrze nie sprawiało problemu przy pracy.

Ale zacznijmy od podania danych. Otóż nóż wykonany jest ze stali AUS6A, czyli stali nierdzewnej. Długość całkowita noża to 160 mm, a długość samego ostrza to 55 mm. Grubość stali 2,6 mm, a waga… jedyne 22 gramy!! Waga nożyka z pochwą i łańcuszkiem do noszenia na szyi to tylko 43 gramy!!!!

Ten nożyk to mistrz jak chodzi o wagę. Nie czuje się go założonego na szyję, włożonego do kieszeni, czy też torebki. Wydaje się, iż nożem tak małym, a zarazem tak lekkim za dużo się zrobić nie da, ale jak pokazał czas, spisuje się znakomicie.

Trzymanie noża w ręku jest wbrew pozorom bardzo wygodne. Świetnie układa się zarówno w małej damskiej dłoni, jak i w mocnej ręce mężczyzny. Mały palec wygodnie wpasowuje się w otwór umieszczony na końcu rękojeści, kciuk automatycznie ustawia się na grzbiecie, a pozostałe palce zaciskają się na minimalistycznej rękojeści. Nóż w dłoni leży pewnie i konkretnie, a używając go nie odczuwamy zmęczenia dłoni spowodowanej małą grubością stali.

Ostrze plain z pełnym szlifem od razu kojarzy się nam ze … skalpelem. I faktycznie ostrze tnie jak skalpel. Mała grubość stali i wysoki szlif pozwalają ostrzu bez oporu przechodzić przez cięte materiały. Ostrze, jak cały zresztą nóż wykończony jest powłoką Bead Blast (piaskowanie). Dzięki tej powłoce uniknięto refleksów światła, co przy tym nożu właściwie nie ma znaczenia. Jedyna praktyczna strona tego wykończenia, to miły dotyk stali, która dzięki piaskowaniu ma delikatną fakturę.

Używanie noża jest bardzo przyjemne. Owszem, nie zrobimy tym nożem śniadania, nie przerąbiemy gałęzi, a już tym bardziej nie przebijemy drzwi, ale przecież nie takie do takich zastosowań jest on dedykowany. Moja Żona używa go jako EDC, więc przed tym nożem stają takie wyzwania jak otwieranie kopert, przecinanie kartek, obieranie owoców. Zabrałem go do kuchni i sprawdził się przy obieraniu ziemniaków, cięciu kawałków sera i kiełbasy. Poza tym, bardzo przyjemnie radzi sobie z otwieraniem zupek w paczkach, sosów, słodyczy i wszystkiego tego, co wymaga przecięcia w kwestii opakowań artykułów spożywczych. Przed świętami pomagał w oprawianiu karpia i również nie zawiódł. Nóż świetnie sprawuje się na mieście, gdy trzeba np. pokroić pizze czy użyć go jako zastawy stołowej podczas obiadu. W niektórych restauracjach noże podawane klientowi pozostawiają wiele do życzenia, a wyjęcie i używanie tegoż nożyka nie spowoduje panicznej ucieczki pozostałych gości lokalu. Przy pracy w kuchni bardzo fajnym patentem okazał się otwór w rękojeści. Gdy trzeba było coś chwycić dwoma rękami, puszczałem nóż luzem i zawisał on sobie spokojnie na małym palcu. Po przeniesieniu np. garnka, lekki ruch nadgarstkiem i znów nóż leżał wygodnie w dłoni. Mała rzecz, a cieszy.

Pochewka noża to malutki kawałek wyprofilowanego concaealex’u (tworzywo sztuczne). Pochewka jest płaska, i obejmuje całe ostrze. Trzyma ona naprawdę pewnie, nie ma ryzyka zgubienia noża podczas noszenia na szyi. W pochewce umieszczono dwa otwory do przewleczenia stalowego łańcuszka, by powiesić nożyk na szyi. Łańcuszek z kulek malowanych na czarno lakierem, z długością pozwalającą na swobodne przełożenie przez głowę. Osobiście nie przepadam za łańcuszkami tego typu, gdyż potrafią one trochę boleśnie wyrywać włoski na karku. Jako iż nóż noszony jest w damskiej torebce, łańcuszek nie jest potrzebny, a gdy zachodzi potrzeba założenia na szyję, wtedy zakładany jest kawałek paracordu. W pochewce mamy również otwór na wysokości czubka ostrza, który pozwala na odprowadzenie wilgoci i ułatwia parowanie.

Jak już pisałem, można go nosić na szyi, chociaż nie zawsze jest to wygodne. Nożyk najczęściej noszony jest w kieszonce torebki, tudzież w przedniej kieszonce jeansów. Jest bardzo płaski, więc nie ma problemów by włożyć go do portfela (wtedy wystaje kółeczko), albo po prostu wsunąć do książki.

Poza codziennym użytkowaniem, nóż ten może (oby nigdy) służyć jako narzędzie do samoobrony. Waga pozwala na szybkie manipulowanie, a krótkie ostrze skutecznie ostudzi zapał napastnika, zwłaszcza, gdy utrzymamy je w należytej ostrości.

Podsumowując. Nóż Bird & Trout to doskonała propozycja dla tych, którzy cenią sobie minimalizm, a skąpe wymiary noża nie będą przeszkodą przy użytkowaniu. Nóż typowo na co dzień, bez taktycznego zacięcia, ale za to z bardzo wygodnym i przemyślanym designem. Jeżeli do tego dołożymy rewelacyjną cenę, otrzymujemy nóż, który sprawdzi się w prostym użytkowaniu. Gdy jeszcze ostrze utrzymamy w dobrej kondycji, wówczas będziemy właścicielami praktycznego skalpela, który dzięki swoim parametrom można zabrać zawsze i wszędzie ze sobą.