Entrek MKII
Amerykański custom – czyli duży, czarny twardziel z muskułami 😉
Na rynku nożowym mamy coraz więcej noży, coraz więcej firm. Powstają nowe projekty, odświeżane są stare, produkcja noży staje się coraz bardziej zaawansowana technologicznie. Praktycznie ciężko znaleźć firmy, które nie używają numerycznych obrabiarek CNC. Zapewniają one doskonale powtarzalny produkt, wykonany prawie doskonale. Generalnie rozwiązanie świetne. Obniża koszt jednostkowy noża, poprawia powtarzalność egzemplarzy. Niestety same noże tracą na oryginalności. CNC może kupić każdy, każdy może na tym „tłuc” noże, nie mając ani talentu ani „fachu” w ręku. Knifemakera zastępuje powoli informatyk. Ew. składanie i dopieszczanie – zazwyczaj tania chińska lub tajwańska siła robocza.
Niby nic wielkiego jeśli chodzi o producentów noży seryjnych – inaczej się nie da. Niestety opisany mechanizm produkcji coraz częściej częściej występuje na rynku noży określanych jako custom (lub czasem bliżej prawdy –semi custom).
Płacimy więc grubą kasę za customa , którego realnie maker złożył z gotowych obrobionych na CNC części.
Po tym przydługim wstępie chciałbym przedstawić firmę która jest zaprzeczeniem tego co opisałem.
ENTREK KNIVES – mała manufaktura ze stanów. Wszystkie noże produkowane w stanach, przez makera. Wszystko robione ręcznie na szlifierkach, wiertarkach . Dopieszczane dremelkiem czy ręcznie. Zero chińszczyzny, absolutny brak CNC, laserów itp. wynalazków.
Stara szkoła (właściwie nie taka stara ale coraz rzadziej niestety stosowana) w najlepszym wydaniu.
Materiały to głównie stal 440C, rękojeści to canvas micarta i aluminium w przypadku folderów. Z jednej strony nic nadzwyczajnego i kosmicznego, a z drugiej porządne, sprawdzone materiały z których wyciśnięto maximum ich możliwości.
Wszystko robione „z ręki ” przez amerykańskiego knifemakera, z klasycznie swojsko –amerykańską figurą ;-). Bez ściemy – konkretne noże robocze tworzone dla konkretnych ludzi, bez dorabiania filozofii, pierdołowatych taktycznych gadek, bez wmawiania jakimi są cudownymi nożami do walki itp. Amerykańskich bzdur „dorabianych” do noży.
Polecam na własne oczy obejrzeć jak tworzone są noże.
Koniec pierwszej minuty filmiku –coś co mnie absolutnie rozwaliło. Podcięcia pod kciuk które wydawało mi sie zawsze, że są szlifowane, wycinane – tu są po prostu rozwiercane. Genialna prostota tego rozwiązania miażdży.
kolejna część -1:20 zaczyna się kształtowanie blanka –niesamowity efekt i precyzja – wszystko robione „z ręki” .
Połowa piątej minuty filmu – robienie szlifu –niecałe 2 minuty. Mistrzostwo.
Dorabianie okładzin z micarty:
ostrzenie i wykańczanie noża oraz bardzo osobista kontrola jakości 😉
Wiemy już w jaki sposób robi się w firmie ENTREK fixedy.
Teraz więc pomyślmy, że w dokładnie analogiczny sposób Ray Ennis robi foldery.
Strike Point MKII – pancerny, duży folder. Całość noża po otwarciu ma długość 26 cm, sama klinga to 12,5 cm z ponad 11 cm samej krawędzi tnącej. Jak na składany nóż to dość spore bydle. Duże ale i pancerne – klinga ze stali 440C grubości 45 mm zamknięta w 2 kawałkach aluminium ze stalowym linersem. Wszystko doskonale spasowane, zero luzów. Rękojeść prosta, wręcz ascetyczna. Bez wzorów, ozdób itp. Czysta, czerniona powierzchnia (powłoka gun kote) . Mimo braku podcięć na płaskich częściach okładzin nóż w dłoni leży pewnie i wygodnie, nie ślizga się. Profilowanie rękojeści pozwala na praktycznie każdy chwyt roboczy i w zasadzie każdy jest wygodny, doskonały chwyt dla ludzi z większymi dłońmi , tu raczej ciężko narzekać na zbyt krótki i niepewny chwyt 😉
Dookoła okładzin mamy komplet podcięć (choć wiedząc jaką techniką były robione nie do końca to określenie pasuje, ale „odwiertów” pasuje jeszcze mniej więc zostańmy przy klasycznej terminologii) zdecydowanie poprawiających pewność chwytu, nie są one jednak zbyt agresywne więc męczą ani nie kaleczą dłoni przy dłuższej i cięższej pracy.
Klips – jednopozycyjny, mocowany na 2śrubki, brak możliwości noszenia noża w innej pozycji niż tip down
Kołek –również jednostronny, przystosowany tylko dla praworęcznych. Sam kołek pełni również rolę stop pinu. Dosyć wygodny w otwieraniu mimo umieszczenia go blisko okładzin, niezbyt agresywny więc nie musimy martwić się kciuk.
Cały folder jest skręcany na 4 śruby z czego jedna jest osią obrotu klingi. Kołek pełni rolę stop pinu. Konstrukcja tak prosta, że prościej się już prawdopodobnie nie da. W tym urok tego noża.
Banalnie prosta, sprawdzona i niezawodna konstrukcja, dobre, solidne materiały i ręczna praca knifemakera.
Kwint esencja noża/customa roboczego.