Firma Microtech posiada w swojej ofercie głównie noża automatyczne. Takie jej modele jak Socom czy Ultratech należą już do klasyki i dla wielu są synonimem niezawodności i perfekcji wykonania. Jednak oprócz modeli uruchamianych za pomocą sprężyny, MT ma w swojej ofercie również kilka noży otwieranych tradycyjnie, za pomocą kołka. Taka budowa noża również ma swoje zalety – jest wytrzymalsza na zabrudzenia, a przy odrobinie wprawy tylko nieznacznie wolniejsza.

Amphibian jest nożem, który istnieje na rynku w obu wersjach, w zależności od preferencji (i zasobności portfela) możemy więc wybrać automat (rzecz jasna, droższy), lub manual. Niezależnie od wyboru, dostaniemy doskonały, roboczy nóż, wykończony w każdym, najdrobniejszym szczególe, ale o tym za chwilę…

Opisywana tutaj manualna wersja noża posiada pewną cechę charakterystyczną, widoczną już na pierwszy rzut oka, która odróżnia ją od automatu. Jest nią jedyna w swoim rodzaju łezka, umieszczona na ostrzu i służąca za wygodne oparcie dla kciuka, podczas otwierania noża. Wykonana została z hartowanego stopu aluminium, przez co doskonale komponuje się z rękojeścią (wykonaną z tego samego materiału) i nie psuje swą obecnością całego wyglądu. Ponadto jest szeroka, przez co sprawdza sie lepiej niż tradycyjny kołek czy dysk, więc nie powinno być problemów z otwarciem Amphibiana nawet w grubych rękawiczkach.

Ponadto na rękojeci tuż przy „łezce”, Amphibian posiada specjalne wyżłobienie, ułatwiające dostęp do niej, kiedy nóż jest zamknięty. Wiele modeli otwiera sie ciężko właśnie z tego powodu, że kołek do otwierania umieszczony jest zbyt blisko rękojeści – ten model Microtecha jednak się do nich nie zalicza.

Jesli już przy rękojeści jesteśmy, jak już napisałem, wykonana ona została z hartowanego stopu aluminium (z dodatkiem tytanu), który ma dwie, bardzo ważne zalety – jest wytrzymały i stosunkowo lekki, a więc nie obciąża nadmiernie kieszeni. Całość pokryta została specjalną powłoką, chroniącą przed zarysowaniem Hard Coat III w kolorze szarym, co jeszcze bardziej podnosi jej odporność na warunki zewnętrzne.

Dla zapewnienia dobrego chwytu, rękojeść posiada specjalne wkładki z kratonu perfekcyjnie spasowane z aluminium – nie mylić z tajwańskimi scyzorykami – tutaj nic sie nie przesuwa, nic nie odstaje, zaś sam kraton posiada dodatkowo agresywną fakturę, żeby jeszcze lepiej trzymać się dłoni.

Z kolei najnowsza edycja Amphibian’ów (modele automatyczne) zamiast kratonu posiada wkładki tzw. wing walk, obecne w nożach firmy Masters of Defense. Przypominają one nieco gruboziarnisty papier ścierny z tym wyjątkiem, że o wiele trudniej je zetrzeć.

Na grzbiecie rękojeści znajdują się specjalnie wyfrezowane zagłębienia, które przydają się podczas wszystkich precyzyjnych prac, stanowiąc wygodne oparcie dla kciuka. Jak widać na zalączonym zdjęciu, nie mozna powiedzieć, żeby wykonane były niedbale, wręcz przeciwnie, moim zdaniem dodają one Amphibianowi uroku i przypominają, że nic w tym nożu nie zrobione zostało bez przyczyny.

Po przeciwnej stronie rękojeści umieszczony został stalowy klips do wygodnego noszenia noża w kieszeni. Alternatywnym sposobem noszenia jest pochewka z cordury w zestawie, którą można nosić na pasku zarówno pionowo, jak i poziomo. Wracając jednak do klipsa, umożliwia on noszenie noża tzw. tip up czyli ostrzem w górę. Taki sposób ma zarówno swoich zwolenników, jak i przeciwników. Niektórzy wolą, kiedy ostrze skierowane jest w dól, ja osobiście preferuję tip up, który moim zdaniem jest bardziej ergonomiczny.

Klips przykręcony jest do rękojeści dwoma śrubami w standardzie torx – tzw. „gwiazdki” które które w razie czego mozna dokręcić (oraz, aby zapobiec ponownemu poluzowaniu, pokryć specjalnym klejem o nazwie Loctite).

Także rękojeść oraz oś główna noża (trzymająca ostrze) skręcone zostały śrubami w tym samym standardzie, dzięki czemu nóż zawsze można rozkręcić i gruntownie przeczyścić (co firma Microtech, ze względu na hmm… „specyficzne” podejście do klienta, odradza). Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby w razie konieczności coś takiego uczynić.

Jeśli jeszcze jestem przy rekojeści, nóż posiada kontrukcję półotwartą. Na jej grzbiecie pozostawiono obszar pusty, który zmniejsza wagę noża i ułatwia jego czyszczenie – wszak Amphibian to z założenia nóż roboczy, na wypady do lasu czy pracy w warsztacie.

Całość – jak na Microtech przystało – wykonana jest nienagannie, spasowana tak, że tylko śruby informują nas o tym, że rękojeść powstała z dwóch części i nie jest monolitem.

Teraz pora na ostrze, o którym jeszcze nie pisałem. W zależności od wersji, wykonane jest ze stali 154cm (starsze) lub s30v. W obu przypadkach możemy mówić o doskonałej gatunkowo klindze (z lekką przewagą w stronę s30v). Amphibiany do wyboru są oczywiście w wersjach plain oraz combo.

Microtech stosuje trzy rodzaje jego pokrycia: Boron Carbide, Bead Blast oraz Satin. To pierwsze jest eleganckim, czarnym pokryciem ostrza – niezwykle trwałym (znacznie trwalszym niż pokrycia Black Teflon stosowane przez firmy Benchmade czy Emerson). Bead Blast powstaje w efekcie procesu „kąpieli” w piasku, czego efektem są charakterystyczne rysy na ostrzu. Ten sposób wykończenia klingi sprawdza się w mocno eksploatowanych nożach (każda nowa rysa „zlewa” się z pozostałymi) choć jego wadą jest podwyższona wrażliwość na rdzę. Wykończenie Satin jest chyba najczęściej spotykanym – powstaje w efekcie szlifowania drobnoziarnistym papierem ściernym.

Ostrze ma kształt recurve z subtelnie falującą krawędzią tnącą. Wysoki, wklęsły szlif zapobiega klinowaniu się podczas cięcia głębokich, gęstych materiałów (np. chleba). Pomimo tego, ostrze jest stosunkowo szerokie (3,7 mm) a więc bardziej odporne na naprężenia (choć amphibian mimo wszystko to narzędzie do cięcia, a nie łom).

Można przypuszczać, iż firma Microtech chciała stworzyć kompromis pomiędzy wytrzymałością, a możliwością wykonywania swobodnych, głębokich cięć. Amphibian w opini wielu jest kompromisem jak najbardziej udanym (choć nie oszukujmy się, wytrzymałością nigdy nie dorówna Striderom, a umiejętnością cięcia modelom Spyderco z pełnym płaskim szlifem).

Na grzbiecie ostrza także znajdują się poprzeczne nacięcia, które dobrze komponują się z rękojeścią i – co najważniejsze – pełnią taką samą funkcję, co przedstawione wczesniej.

Wreszcie Blokada – pomimo, że opisywana na końcu, chyba najważniejsza w każdym nożu – od niej bowiem zależy bezpieczeństwo naszych palców. W tym przypadku firma Microtech zastosowała rozwiązanie pośrednie pomiędzy blokadami Liner lock oraz Frame lock. Tzw Microbar to tytanowa sztabka grubości niemalże całego ostrza, ciasno przyjegająca do niego na 90% powierzchni. Posiada praktycznie tą samą wytrzymałość, co Frame lock ale niweluje jednocześnie jej główną wadę – gorszy uchwyt ze względu na „zapadniętą” jedną okładzinę.

Aby ograniczyć wodolejstwo, wystarczy napisać, że Microbar to rozwiązanie idealne w swej prostocie i wykonaniu.

Korzystając ze zdjęcia po prawej, widać na nim, iż Amphibian posiada podkładki pomiędzy ostrzem, a rekojeściami. Dla tych, co nie wiedzą, służą one do minimalizowania tarcia i poprawienia mechaniki noża – wystarczy kropelka jakiegokolwiek lubrykantu (polecam Militec-1), żeby nóż „pływał”.

Podsumowując, Amphibian wydaje się doskonałą alternatywą dla wszystkich, poszukujących mocnego narzędzia roboczego do cięcia i (jeśli ktoś się uprze) delikatnego podważania – choć w tym drugim zadaniu nadal najlepiej spisują się łomy. Firma Microtech, znana i uwielbiana przez rzesze microholików zadbała praktycznie o każdy szczegół, a efekcie czego powstał nóż przemyślany i pewny w działaniu. Jedyną wadą noża jest wysoka cena – czy wadą dyskwalifikującą? Sam zadecyduj…