Wyobraź sobie siebie nocą w ciemnej uliczce, na której nikt już od lat nie zapala latarni, a ostatni uczciwi ludzie chadzali nią za czasów Grzesiuka… Wyobrażasz to sobie?

A teraz pomyśl, że jedyne, co słyszysz na tym pustkowiu, to Twoje kroki i pękające szkło pod stopami… Patrzysz przed siebie i widzisz postać, która staje Ci na drodze i już wiesz, że na pewno nie przepuści Cię dalej…

Nieświadomie sięgasz ręka do prawej kieszeni kurtki, czujesz zimną, czarną stal 154CM i powierzchnie antypoślizgowe na rękojeści. Nie ma to jak mieć „asa” w rękawie… Niestety, jest jedno „ale”.

Jeżeli nóż, który masz w kieszeni, to świeżo zakupiony Masters of Defense 875 manual, to jedyne, co możesz zrobić z nim, to oddać człowiekowi, który tak umiejętnie blokuje Ci drogę…

Pytasz, czemu? Otóż, pierwszą rzeczą, jaką musiałem zrobić z nowym nabytkiem, to oddać go na łaskę prętów ostrzałki Tri-angle (recenzja tutaj) i dopiero po tym spotkaniu nóż stał się narzędziem, jakim być powinien w chwili odpakowania i wsunięcia go w cordurową kaburę dostarczaną wraz z nim.

Oczywiście powyższe słowa nie świadczą o tym, że każdy nóż tej firmy w fazie produkcyjnej pomija proces ostrzenia (np. mój MOD – Tempest przyszedł w stanie golącym prosto ze sklepu – przyp. Vince). W końcu każdy, kto trzymał model Lady Hawk wie, jak ostre i zadziorne potrafią być te noże.

Przyjrzyjmy mu się teraz od początku. Nóż trafił do mnie w tradycyjnym prostrokątym pudełku z całkiem wygodną kaburą, umożliwiającą przenoszenie noża zarówno w pionie, jak i w poziomie. Ponieważ model 875 od zawsze mi się podobał, musze przyznać, że z radością i z dużym optymizmem, przyglądałem się swojemu nowemu narzędziu.

Okładziny rękojeści, wykonane starannie z zytelu, posiadają wcięcie na palec wskazujący i prezentują się bez zarzutu. Zytel jest popularnym materiałem stosowanym w nożach, wytrzymałym i odpornym na uszkodzenia mechaniczne. Środek rękojeści zapełnia powłoka antypoślizgowa wing walk, przypominająca papier ścierny, z tą różnicą, że ta nie jest ścieralna. Wkładki zapewniają dobry chwyt mokrą dłonią, gdy przychodzi nam pracować w wilgotnym środowisku.

Klips nie uwiera przy pracy, a dodatkowo można go zaczepić w dwóch miejscach na rękojeści w taki sposób, że podczas noszenia, zależnie od upodobań, ostrze może być zwrócone w górę lub w dół.

Cała konstrukcja utrzymywana jest na trzech śrubach TORX i oczywiście na grubych linersach, których już sam widok upewnia nas w przekonaniu, że nie jest to delikatny nożyk. Kolejnym na to dowodem może być użyty tutaj materiał na ostrze. Stal 154CM jest stosunkowo odporna na rdzę, urazy mechaniczne czy na utratę ostrości, co sprawia, że nóż może nam długo służyć bez częstych wizyt u dr Triangle.

Jeżeli chodzi o blokadę… Cóż i tu postawiono na pewność i wytrzymałość bez zbędnego komplikowania, zgodnie z zasadą, że im więcej części, tym większa szansa na to, że coś może się zepsuć. Plungle Lock działa na prostej zasadzie – kołek wchodzi w specjalne wycięcie w klindze, blokując ją pewnie. Niestety zauważalnym minusem tego systemu jest możliwość odblokowania ostrza, poprzez przypadkowe naciśnięcie przycisku palcami czy obsuwającą się ze zmęczenia dłonią. Na szczęście i na to znaleziono rozwiązanie, bez którego trzymałbym się z dala od tego noża. Otóż w miejscu, gdzie zwykle spoczywa kciuk przy cięciu, znajduje się dodatkowe zabezpieczenie przed odblokowaniem plunge lock.

Model 875 zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie zarówno pod względem wizualnym, jak użytkowym. Nóż jest wygodny, lecz przed zakupem warto mocniej zacisnąć na nim rękę, żeby upewnić się, czy wcięcie na palec wskazujący w rękojeści nie uwiera. Należy też zwrócić uwagę na to – zwłaszcza tyczy się to osób o większych dłoniach – czy małe rozmiary kołka nie utrudniają otwierania noża.

Podsumowując, MOD model 875 jest doskonałym narzędziem do prac zarówno w terenie, jak i w domu. Mimo pozornej grubości ostrza, daje sobie radę z miękkimi warzywami, nie wspominając już oczywiście o walce z kośćmi np. kurczaka. Jednak w nożach tego typu liczy się dla mnie w pierwszej kolejności wytrzymałość na piach, kurz i upadki. Dlatego sądzę, że wersja manual bardziej przypadnie do gustu wszystkim tym, którzy stawiają na niezawodność, a nie na tempo otwierania i liczą na to, że nóż przetrwa z nimi wszystkie przygody dnia codziennego.