Firma Ontario jest znana w Polsce głównie z produkcji kabaropodobnych noży bojowych dla US Army. W 2002 roku firma zaprosiła do współpracy ekipę RAT czyli Randall’s Adventure & Training. Niejakich: Jeffa Randalla i Mike’a Perrina. Dwóch znakomitych włóczykijów, obieżyświatów, trampów i jajcarzy jakich mało. Przy okazji swoich długoletnich wędrówek po brazylijskim interiorze, amazońskiej dżungli i peruwiańskich szczytach chłopaki dowiedzieli się tego i owego o życiu w głuszy i leśnych ostępach, aż wreszcie postanowili stworzyć swój własny nóż. Tak powstał słynny RAT Knife (niestety nie produkowany już dzisiaj i praktycznie nie do zdobycia).

Pierwszym nożem wyprodukowanym w kooperacji Ontario/RAT był słynny RTAK (Randall’s Training & Adventure Knife) – skrzyżowanie maczety z nożem survivalowym. Sukces tego noża wśród dżunglołazów spowodował że w 2003 roku firma wypuściła nóż leśno-wyprawowy – słynnego już dziś RATa 7. Po pewnym czasie okazało się jednak ze oba te noże są ździebko za duże dla przeciętnego użytkownika i rynek potrzebuje poręcznego noża o gabarytach umożliwiających noszenie go ze sobą praktycznie wszędzie a jednocześnie porządnego narzędzia do ciężkiej roboty. Nóż zrobiony przez użytkowników dla użytkowników.

Tak powstał TAK. Travel & Adventure Knife. Kompromis (nie mylić z Kopromedem) pomiędzy małym fixed EDC a nożem wyprawowym. Na tyle mały by można nim wyrzeźbić łódeczkę z sosnowej kory i na tyle duży by porąbać nim drzewo na ognisko i zbudować szałas. Prawda, że fajny pomysł?

Po bolesnym rozstaniu ze swoim RATem-7 (brak kasy), długo zastanawiałem się nad wyborem następnego noża. Przypadek sprawił, ze znajomy forumowicz sprzedawał właśnie TAKa. Niewiele się zastanawiając kupiłem nożyk. I do dziś nie żałuję ani jednej wydanej na niego złotówki.

TAK, który do mnie trafił to wersja z wysokowęglowej stali 1095. Tej samej węglówki z której powstały wszystkie wcześniejsze noże Mike’a i Jeffa. Jakiś czas temu Ontario wypuściło wersje z droższej stali D2, jednak to juz nie to samo. Bo jak pisze Jeff Randall: Jeśli potrzebujesz noża którego nie musisz często ostrzyć i martwić się o jego konserwację – wybierz D2. Jeśli potrzebujesz porządnego narzędzia do pracy – wybierz 1095. Nie mówiąc już tego, o czym pisałem wielokrotnie – uwielbiam rdzewne węglówki. Mają traperską duszę i niepodrabialny oldskulowy klimat którego brak kosmicznym stalom wymyślonym przez małych Japończyków w podziemnych laboratoriach wielkich korporacji metalurgicznych.

Pierwsza rzecz która zaskakuje w tym niewielkim w końcu narzędziu to ciężar. To naprawdę kawał łomu jak na takie maleństwo. To także zupełnie inne podejście do noża użytkowego niż w przypadku Cold Steela SRK. Ponieważ SRK to mój ulubiony i najczęściej używany nóż pozwoliłem sobie posłużyć się nim jako modelem porównawczym do opisu TAKA.

Kształt ostrza TAKa to klasyczny drop-point a SRK ma fazowaną głownię z fałszywym ostrzem w clip-poincie. Dzięki takiemu rozwiązaniu TAK ma większa wytrzymałość czubka i odporność na naprężenia boczne na pierwszych trzech centymetrach głowni, z drugiej strony ma dużo mniejsze właściwości penetrujące. Nie na tyle jednak mniejsze by nie mógł służyć jako kujak-przebijak. Lodówkę i wiadro przebija bez problemu.

W SRK mieliśmy do czynienia z płaskim szlifem podciągniętym do około 2/3 wysokości głowni. TAK ma pełen płaski, taki jak w nożach kuchennych – bo to narzędzie służące głównie do cięcia. Ponieważ jest też wyższy niż SRK – nie zmniejsza wcale to jego wytrzymałości, wręcz przeciwnie – to cholernie wytrzymałe bydlę. Ponieważ długość TAKa pozwala tylko na rabanie mniejszych gałęzi, częściej używa się go jako klina do rozszczepiania kłód. Grubość i ciężar pozwalają robić to z naprawdę wielka frajdą. SRK był wyważony na ostrze – świetne rozwiązanie do rąbania. Mniejszy TAK ma środek ciężkości wyraźnie przesunięty w stronę rękojeści. Dzięki temu rewelacyjnie sprawdza przy delikatnym operowaniu ostrzem a ciężka klinga i tak pozwala urąbać co trzeba.

Dość dziwnym rozwiązaniem jest mało wyraźnie zarysowany choil – czyli wcięcie na palucha. Pozwala na bezpieczny uchwyt tylko ludziom o wyjątkowo małych łapach. Z drugiej strony większe wycięcie drastycznie ograniczyłoby długość i tak już nie najdłuższej krawędzi tnącej. To chyba jedyny nie do końca przemyślany element w konstrukcji tego noża.

Ponieważ stal 1095 rdzewieje jak diabli, trzeba było zastosować powłokę antykorozyjną. W przypadku mojego noża jest to „Zinc Phosphate” czyli tyfus oparty na cynku. W nowym nożu powłoka wydaje się być tępa i nieprzyjemna w dotyku jak nie przymierzając styropian albo płyta z karton-gipsu. Pierwsze poważniejsze prace w twardym materiale i całe czarne maskowanie złazi w diabły. Ale uwaga!!! Po dłuższym czasie użytkowania i konserwacji oliwką powłoka nabiera ogłady, poślizgu i wytrzymałości. Najwidoczniej musi się po prostu dotrzeć i wyrobić. Jak silnik w nowej Syrence albo buty do łażenia po górach. Tak więc nie radzę abusować nowego TAKa. Dajcie mu się wyślizgać, przyzwyczaić do nowego właściciela i codziennych kąpieli w oliwie.

Bo TAK, jak każdy nóż z węglówki wymaga opieki. Rdzewność jest porównywalna z Carbon V, więc wieczorkiem po pracy warto go zakonserwować. Mokry nóż po nocy spędzonej w wilgotnej pochwie na pewno pokryje się paskudnym rdzawym nalotem. Sok z cytryny to pewne plamki na krawędzi tnącej. Tak więc bracia i siostry – dbajcie o ten nóż a na pewno was nie zawiedzie.

Zwłaszcza w obozowej kuchni. To narzędzie wszechstronne. Pięć minut po porąbaniu drewna na szczapki zabrałem się za tradycyjne plasterkowanie cebuli i krojenie kiełbardona. Tu wychodzą zalety pełnego płaskiego szlifu i doświadczenie projektantów. Nidy bym nie przypuszczał że mały łom stanie się moim podstawowym narzędziem kuchennym i nożem praktycznie do wszystkiego.

Jedynym mankamentem współpracy RAT Teamu z firmą Ontario jest hmmm… nieortodoksyjne podejście do kontroli jakości w tej firmie. Często zdarza się, że noże trafiają do nowego właściciela z asymetryczną krawędzią tnącą, czasem wręcz tępe. Mimo to można to szybko naprawić za pomocą diamentów i Triangla. Lecz RAT Team staje na wysokości zadania. Obiecują własnoręcznie zająć się każdą reklamacją i niechlujstwem oraz odesłać w zamian nowy nóż. Noże Ontario/RAT posiadają wieczysta gwarancję, lecz obwarowaną zastrzeżeniami. Jeśli używacie ich zgodnie z przeznaczeniem (tzn. do cięcia) a nie do rąbania cegieł, wieszania się na nożu czy rzucania nim w drzewo – każdy wasz złamany TAK zostanie wymieniony.

Wkrótce już będziemy wiedzieli jak ma się sprawa z nożami zniszczonymi przez głupotę. Bardzo możliwe, że i w tym przypadku chłopaki z RAT nie zawiodą.

Na koniec kilka uwag o oryginalnej pochwie Spec-Ops. Wygląda jak kapeć, jest brzydka jak kupa i do tego niechlujnie wykonana. Dlatego nowe pochwy będą już wykonywane przez firmę United Sheathing i będą bardziej przypominały pochwy znane z RATa 7 niż rozjechany przez traktor naleśnik. Ja zainwestowałem w ręcznie robioną pochwę kydexowa od PiteraM. I teraz mój TAK jest nożem idealnie Wyszowym. I do kuchni i do rąbanki. Od biedy da się go nosić nawet w mieście.
Specyfikacje Ontario/RAT, TAK-1
Stal: 1095.
Długość: 10 cali
Klinga: 4,25 cala
Grubość: 3/16 cala
Twardość: 57-58 HRC