Legenda

Opinel to jeden z najbardziej rozpoznawalnych noży na świecie. Charakterystyczny kształt drewnianej rękojeści i grawer na ostrzu nie pozwalają pomylić go z jakimkolwiek innym. Coś dla miłośników klasyki.

Dla niektórych (także dla mnie) to nóż niemal kultowy. Istnieją oczywiście noże lepsze, ostrzejsze, wytrzymalsze i piękniejsze, ale prawie każdy facet przyzna, że kiedyś miał małego Opinelka, lub chociażby miał mieć.

Bo Opinel to definicja noża użytkowego – najstarszego ludzkiego narzędzia. Wzorowany na kozikach górskich pasterzy, niezmienionych od stuleci. Perfekcja formy wypracowana w warunkach, gdzie kawałek ostrej stali przydaje się kilka razy na dobę i decyduje o twoim „być albo nie być”. Nóż do chleba, sera i owieczek. W ostateczności do odpędzania się przed wilkami. Najlepszy przyjaciel siedzący za pazuchą baraniego kożucha zawsze, gdy trzeba.

Nieodłącznym elementem każdego Opinela jest słynne logo wytrawione na ostrzu. Dłoń, korona i inskrypcja „OPINEL France”. Trójpalczasta dłoń – ponieważ od VI wieku w lokalnej katedrze przechowywane są relikwie – trzy palce Jana Chrzciciela. Korona zaś zachowała się jeszcze z czasów, gdy Sabaudia była księstwem. Do dziś emblemat ten widnieje na każdym ostrzu firmy – od małego breloczka, aż po ogromnego Geanta (Giganta) z 22 centymetrową klingą.

Mój Pierwszy Opinel

Pierwszego Opinelka dostałem od ojca w Valoire. To narciarska wioska w Sabaudi (Savoie), alpejskim departamencie Francji. Zadupie, żyjące wyłącznie z turystów, produkcji noży, serów i wina. Na lokalnym targowisku, gdy inne dzieci kupowały lokalne odmiany ciupagi z termometrem i przeróżne paskudztwa z napisem „pamiątka z gór”, wypatrzyłem drewniany kozik. Ponieważ była to jedyna rzecz warta poświecenia krztyny uwagi w tym skupisku bezguścia i szmiry, pokazałem nóż ojcu.
– Zobacz jakie fajne, Tato
– Oooo…Opinel!
– A co to jest Opinel
– Bardzo fajny nóż

Przez resztę wyjazdu męczyłem ojca o taki kozik. W końcu uległ i kupił mi Opinel 9 z ostrzem z węglówki. Teraz, po ponad 15 latach od tamtego czasu i kilkadziesiąt noży później myślę, że nie mógł wybrać lepiej. Dlatego, gdy moja narzeczona spytała mnie, jakiego Opinelka chcę na imieniny, odparłem bez wahania: dziewiątkę z węglówki!

Dziewiątka z Węglówki

Nóż nie za duży, nie za mały. W sam raz. Na tyle długi, by pokroić chleb i na tyle krótki, by po złożeniu schować go do kieszeni. Jego gabaryty pozwalają na wykonanie większości prac obozowo-biurowych, a jednocześnie są akceptowalne w dość wąskim i tendencyjnym społecznym odbiorze noża, jako narzędzia. Można go bez problemu wyciągnąć na poczcie w tłumie emerytek, by otworzyć paczkę, nie ściągając sobie przy okazji na kark służb mundurowych z pięciu okolicznych powiatów. Wyjęty w knajpie, nie odstraszy kelnerki. Wygląd ma niegroźny – ot taki Kozik Dziadka Do Obierania Jabłek. Jednak to nóż i podejrzewam, że w kryzysowych sytuacjach potrafiłby pewnie ciąć ścięgna i ubranie nie gorzej, niż sztylet czy inna brzytwa. Na szczęście, nie miałem okazji tego sprawdzić.

Nie da się ukryć, że to nóż z 10 punktami ABT (Absolutny Brak Taktyczności) w skali 1-10. Od biedy można go otworzyć jedną ręką, ale wymaga to dużo czasu, treningu i serii dziwacznym wygibasów. Blokada ostrza to prosty pierścień, który należy przekręcić, by nie poobcinać sobie paluchów. Garda czy jelec nie występują nawet w najmniejszej postaci. Bo po co? 99% zastosowań noża to krojenie. Najbardziej hardkorowym zadaniem dla mojego ostatniego Opinela było przebicie opony rowerowej. Zrobił to bez problemu, ale myślę, że to końcówka skali jego możliwości. Za to przy przygotowywaniu kanapek czy w obozowej kuchni bije na głowę wszystkie moje taktyczne noże XXI wieku za ciężką kasę. A to wszystko dzięki konstrukcji:

Ostrze

Pełny płaski szlif na całej długości ostrza dyskwalifikuje go co prawda w kategorii „Wytrzymałość na naprężenia boczne”, ale w teście na krojenie pomidorków zostawia daleko w tyle resztę noży wyprawowych (z SRK firmy Cold Steel na czele). Kształt głowni, nazywany przez producenta „jatagan” powoduje, że nóż bardzo ładnie prowadzi się przy krojeniu. Lekki recurve lub ząbkowania (serrations) zwiększyłyby możliwości tnące, jednak odbyłoby się to kosztem precyzji w odcinaniu równiusieńkich plasterków.

Stal

Stal węglowa (0,9% C) użyta w moim modelu to zabawka dla tradycjonalistów. Przy całej mojej sympatii do węglówek, nie mogę ukryć, że jest to archaizm w świecie stali proszkowych i innych laminatów. Stanowczo odradzam zakupu wersji Carbon ludziom, którym zależy na łatwości konserwacji i obsługi. Jest to materiał, wymagający dbałości i opieki. Rdzewieje w zastraszającym tempie. Musztarda, cebula czy cytryna pozostawiają paskudne ślady już w trakcie pierwszego kontaktu. Pozostawiony bezpańsko wilgotny Opinel pokrywa się rdzawymi wżerami, praktycznie nie do usunięcia bez wizyty w warsztacie.

Stal jest bardzo krucha, czego doświadczyłem podczas idiotycznego strugania patyków na ognisko. Mocniejsze uderzenie w wystający sęk i … brzdęk. Centymetrowy fragment krawędzi świsnął mi tylko koło ucha. Skoro stal krucha, to i pewnie twarda? Otóż nie. Ostrze trzyma dość dobrze i nie tępi się zbyt szybko, ale kontakt z ceramicznym talerzem to dla węglówki mordęga. Na szczęście szybko i łatwo można doprowadzić Opinelka do porządku, bo ostrzy się naprawdę rewelacyjnie.

Trzeba się przyzwyczaić do tego, że po każdej pracy nóż należy dokładnie oczyścić i wysuszyć. Kilkoma ruchami osełki doprowadzamy go do satysfakcjonującej nas ostrości i natłuszczamy oliwką. Początkującym nożomaniakom konserwacja ostrza może wydawać się nieco upierdliwa, ale fascynaci docenią te poobiednie chwile sam na sam z Opinelem i małą czarną, bulgoczącą w kociołku. Bo niedogodności i wady węglówki mają swój urok. To bardzo kapryśna i wymagająca kobieta, pełna ukrytego uroku i magii. Używając porównań motoryzacyjnych – Volkswagen Garbus też nie jest najpiękniejszy, najszybszy i często się psuje – nie przeszkadza to jednak milionom miłośników kochać go bezkrytyczną miłością.

Wersji z nierdzewnego inoxu (13% Cr!) nie testowałem i testować nie zamierzam – choć na pewno lepiej wypada w testach porównawczych brak jej czegoś co nazwać można „ciężarem gatunkowym”.

Rękojeść

Naprawdę wygodna. Ręka nie męczy się nawet po dłuższej pracy nożem i nie ześlizguje się na ostrze. Przy okazji jest to zawsze piękny kawałek drewna. Standardem jest buczyna, ale za drobną opłatą można mieć wersję z innego, często egzotycznego drewna (do wyboru mamy Brazilian rosewood, bubinga, drzewo oliwne, dąb, orzech, klon). Podobnie jak ostrze, rekojeść jest narażona na działanie wilgoci. Krótki pobyt w wodzie kończy się nieciekawie. Po prostu nie da się otworzyć noża. Napuchnięte drewno nie wypuszcza stali ze swoich objęć.

Należy wtedy zastosować tak zwany „le Coup de Savoyard” czyli w wolnym tłumaczeniu „Cios Sabaudyjczyka”. Innymi słowami – grzmotnąć rękojeścią o kant stołu jak zwykli to czynić nieokrzesani górale. Jeśli ta metoda się nie powiedzie, nie pozostaje nam nic innego, jak tylko odczekać, aż drewno podeschnie w kieszeni lub na kaloryferze.

Blokada

Prosta jak konstrukcja cepa i podobnie skuteczna. Pierwsze scyzoryki były produkowane bez blokad, ale ilość klientów, którzy pożegnali się na zawsze ze swoimi paluchami zmusiła Josepha Opinela do zastosowania pierścienia zabezpieczającego. Wystarczy lekki półobrót, by zablokować klingę. Mimo swojej prostoty, jest to rozwiązanie bardzo bezpieczne i pewne. Ostrze nie ma żadnych luzów. Trzeba niestety pamiętać, by za każdym razem wykonać ten dodatkowy ruch po otworzeniu noża – bo Opinel zapominalskim nie wybacza.

Podsumowanie

Może i są lepsze noże – nie da się ukryć. Opinel jest jednak legendą – nożem magicznym i wyjątkowym. W podobnej klasie cenowej trudno o coś bardziej rasowego. To doskonały prezent dla przyjaciela. Tani i niebanalny. W dobrych rękach Opinel na pewno odwdzięczy się właścicielowi za dobre traktowanie. Tak, jak robili to jego poprzednicy od stuleci.