Jakoś nigdy nie zwracałem specjalnie uwagi na noże firmy Spyderco – zawsze wydawały mi się brzydkie i udziwnione. Wreszcie, nie miały tego złowieszczego, taktycznego charakteru, obecnego na przykład w produktach firm Microtech czy Masters of Defense.

Co spowodowało, że stałem się posiadaczem modelu Paramilitary ? Już wyjaśniam. Otóż będąc pod wpływem nasyconych ekspresją amerykańskich recenzji, zdecydowałem się sprawić sobie czarny jak noc Tempest wspomnianej już firmy MOD. Kiedy nóż do mnie dotarł, byłem pod wrażeniem – mocna blokada, szerokie ostrze, niezła stal – początkowo wszystko zdawało się być idealne i dopiero po jakimś czasie, kiedy zabrałem nóż do kuchni, okazało się, że ostrze jest za grube, że klinuje się podczas głębokiego cięcia. Jako, że dziury w karoserii samochodu wykonuję rzadziej od cięcia chleba czy pomidorów, zdecydowałem się ostatecznie pozbyć Tempesta na rzecz modelu, który będzie po prostu doskonale ciął. Zaznaczam, iż w gruncie rzeczy nie mialem wiekszych zastrzeżeń do noża firmy MOD – po prostu zdałem sobie sprawę, iż nie potrzebuję tactical foldera tylko czegoś lżejszego kalibru do bardziej precyzyjnych cięć – jednym słowem Spyderco Paramilitary.

Wreszcie nadszedł ten dzień, kiedy mogłem wziąść do ręki swój nowy nabytek, a jednocześnie pierwszy model Spyderco. Po wyjęciu go z pudełka (nawet nie w połowie tak efektownego, jak to od Masters of Defense) pierwszym, co zrobiłem, było rzecz jasna otworzenie noża. Od razu zauważyłem i doceniłem pierwszorzędną ergonomię Paramilitary, który praktycznie „utopił” się w moich dłoniach. G-10 zapewniało agresywną fakturę i było jednocześnie o wiele milsze w dotyku od zytelu, czy zimnego aluminium. Nóż wprost idealnie leżał w mojej dłoni.

Pierwszym testem był – nieco dziecinny, przyznaję – test na golenie włosów z przedramienia – zdany na 5, a jakże. Produkty Spyderco są chyba najostrzejszymi fabrycznie na rynku, choć sama krawędź tnąca wykonana została nieco niedbale – pozostawiono tzw. microserrations które z założenia zapewniać miały agresywniejsze cięcie. Ja jednak bardziej przyzwyczajony byłem do gładkiej jak lustro krawędzi tnącej, przejechałem więc jeszcze nowym nożem po ostrzałce Spyderco Tri-angle i uzyskałem efekt, jaki po angielsku nazywa się scary sharp, kiedy to włosy dosłownie odskakują przy najmniejszym kontakcie z ostrzem.

Początkowo nieco problemów nastęczało mi zamknięcie noża – jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało. Paramilitary posiada bowiem zupełnie nową blokadę Compression lock, która wygląda trochę jak typowy liner lock, umieszczony na grzbiecie noża. Zalet tego typu blokady jest kilka – po pierwsze compression lock znajduje się w takim miejscu, że nie ma sposobności przypadkowego odblokowania noża. Po drugie, blokujący „listek” podpiera się dodadkowo o tzw stop pin (prostopadły do okładziny kołek, z którym styka się ostrze w pozycji otwartej) dzięki czemu blokada jest wytrzymalsza. Wreszcie podczas zamykania noża nie ma ryzyka, że ostrze zsunie nam się na palce. Przyznam się, że początkowo byłem sceptycznie nastawiony do tego typu rozwiązania, jednak po kilku dniach obcowania z blokadą przekonałem się do niej w 100% i na dzień dzisiejszy compression lock jest chyba moim faworytem na tym polu.

Jednym z głównych powodów, dla których zdecydowałem się kupić ten nóż był pełny płaski szlif, o którym słyszałem, że w cięciu spisuje się wyśmienicie. Cóż, miałem okazję wypróbować nóż na tygodniowym wypadzie w góry – celowo wziąłem jedynie Paramilitary, który zmuszony był między innymi ciąć miękki chleb, świeże ciasto, strugać kijki, otwierać kartony, wreszcie golić (nie pytajcie) i nie mogę powiedzieć, żeby któraś z tych czynności nastręczała mu jakiekolwiek problemy. Początkowo miałem obawy, co do delikatnego czubka, jednak jak na razie okazały się one bezpodstawne (choć przyznaję, że w drzwi lodówki noża jeszcze nie wbijałem).

Spyderco nigdy nie miało oporów z przerzucaniem się na najnowsze gatunki stali, tak było i w tym przypadku. Obecnie S30v ma opinię jednej z najdłużej trzymających ostrze i jednocześnie stosunkowo odpornych na rdzę. Po wspomnianej już wycieczce Paramilitary – pomimo, że używany był codziennie – nadal golił (choć już nie z taką łatwością jak na początku). Ponadto miałem go zawsze przy sobie i często używałem w wilgotnym środowisku, a nigdy nie miałem kłopotów z rdzą.

Co jeszcze zasługuje na pochwałę, to rewelacyjny klips przymocowany do stalowego linersa trzema śrubami, który trzyma nóż w kieszeni pewnie nawet „do góry nogami”.

Jest pomalowany czarną farbą, która po jakimś czasie się ściera – choć dla mnie osobiście to żaden problem. O pewności klipsa miałem okazję się przekonać, nosząc zawieszony na nim nóż w spodniach bez kieszeni – po raz kolejny 0 problemów i brawa dla Spyderco za przemyślane rozwiązanie.

Po kilku tygodniach posiadania, używania i noszenia Paramilitary, jedynym zastrzeżeniem, jakie mam do noża, jest śruba osi głównej, która od nowości była „wyrobiona”. Jak na razie nie musiałem w ogóle jej ruszać, ponieważ nóż nigdy nie miał jakichkolwiek luzów, jednak jestem estetą, postanowiłem więc załatwić sprawę u źródła. Po kilku dniach dostałem odpowiedź od Spyderco – wyślą części na zamianę – to się nazywa wzorowa obsługa klienta!

Na dzień dzisiejszy Spyderco Paramilitary jest jednym z moich najulubieńszych noży do noszenia na codzień, a już z pewnością najlepszym do cięcia. Ergonomia, materiały, kształt ostrza, wszystko to wygląda może dziwnie, choć sprawdza się w praktyce w 100%. Miałem okazję się o tym przykonać na własnej skórze i od tego momentu Paramilitary nie opuszcza mojej kieszeni, a ja już planuję zakup kolejnego Spyderco.